Skomentuj
Dodane komentarze (3884)
-
Do Alelita: A kogo tu podziwiać??? Osoby, które wyrządzją krzywdę Kośiołowi!!!
-
do katolika
liczba 666 oznacza NERO czyli NERON.A NIE TE ZAKONNICE Z KAZIMIERZA .CIEKAWE JAK TY BYŚ SOBIE RADZIŁ NA ICH MIEJSCU? ŻYL W TAKIM NAPIĘCIU ,CIĄGLE PODGLĄDANY PRZEZ MEDIA .OPISYWANY PRZEZ BRUKOWCE.JA TO JE NAPRAWDE PODZIWIAM. A ŻE SIĘ NIE BRONIĄ NIE TŁUMACZĄ TO SIĘ NIE DZIWIE BO WINNY SIĘ TŁUMACZY. -
Betanki własnymi rękoma nic nie robiły. Za robotę zapłacił Kulczyk. Zabudowania są własnością Zakonu, a nie sekty założonej przez Jadwigę Ligocką.
-
Ja też dałem dużo pieniędzy na budowę Kościoła to też mi się kawałek należy . Zrobię sobie kiosk z dewocjonaliami .Muszę porozmawiać z proboszczem .Jedna Kaplica dla mnie ! A co ?
-
Już niedługo i wreszcie kazimierz będzie wolny!!!!!!!
Czekamy na eksmisje!!!!!!!!
Bedzie gorąco ale tak trzeba!!!!!!!!
Mogę pomóc!!!! :):):) -
mam nadzieje ze nie dojdzie do eksmisji znam te zakonice i wiem ze zamkły sie w słusznej sprawie . Gdy ten dom był w opłakanym stanie nikomu nie przeszkadzały i nikt sie nie interesował jak ONE sobie radzą .A w mediach nie było o nich ani słowa.Teraz gdy tyle pracy jest włożone w ten dom.TO CHCE IM GO SIĘ POPROSTU ZABRAC! BO NA PEWNO SPODOBAŁ SIE KOMUŚ KTO POPROSTU CHCIAŁ BY ZROBIĆ, UWAGA! TAM HOTEL.( ZAMÓWIENIE NA TEN PIEKNY DOM ZAKONNY JUŻ JEST ZŁOŻONE OD DAWNA) MAM NADZIEJE ZE WIELU LUDZI TAK UWAŻA , I WSPIRRA BETANKI DUCHOWO.
-
Wreszczie sie zakonczy skandal polskiego folkloru religijnego, czy ta liczba nie sugeruje SZATANA, Diabelskie 66 liczba ich 666
-
Tylko gdzie tymi autobusami chce wywieść je komornik: bo jak rozumiem z mocy prawa nie ma dla nich "lokal socjalny"?
-
Dziennik podaje
Zapadły ostatnie wyroki
Komornik usunie betanki
Wolne łóżka w szpitalach, karetki na miejscu. Choć komornicy są przygotowani do negocjacji, to nikt nie wie, jak przebiegnie eksmisja 66 betanek - pisze DZIENNIK.
Sąd rozpatrzył wczoraj 17 ostatnich pozwów o eksmisję, złożonych przez Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej z Lublina. Nie miał wątpliwości: pozwane, w myśl prawa kościelnego, nie są już zakonnicami, muszą więc opuścić rezydencję nad Wisłą.
66 sióstr czeka więc eksmisja, w tym ich byłą przełożoną Jadwigę Ligocką, która jest przywódczynią buntu. Ponad dwa lata temu siostra Jadwiga zaczęła mieć, jak to określiła, prywatne objawienia, z których wynikało, że betanki muszą zjednoczyć się i przeciwstawić złu, bowiem koniec świata jest bliski.
Władze kościelne podały te objawienia w wątpliwość i zmieniły przełożoną klasztoru. Wtedy s. Jadwiga zabarykadowała się razem z innymi zakonnicami i trwa tam do dziś. Watykan nałożył na siostry ekskomunikę - w myśl prawa kościelnego kobiety nie są już zakonnicami, ale osobami świeckimi.
"Skończył im się okres korzystania z nieruchomości. Wszystkie mają natychmiastowy nakaz opuszczenia i opróżnienia budynku. Żadnej z pozwanych nie przysługuje prawo do lokalu socjalnego" - orzekła sędzia Aneta Gajewska.
Komornik może wkroczyć do klasztoru w każdej chwili. Egzekucję mogłoby wstrzymać złożenie przez pozwane sprzeciwu od wyroku, ale kobiety zupełnie odcięły się od świata, nie przychodziły także na kolejne sprawy sądowe.
Komornicy przyznają, e czeka ich trudne zadanie. Będzie to pierwszy taki przypadek w Polsce - jeszcze nigdy nie musieli eksmitować tak licznej grupy lokatorek.
"Opracowaliśmy plan działania. Na pewno zapewnimy transport. Zostaną podstawione autobusy. Każda z kobiet będzie mogła zabrać swoje rzeczy. Oczywiście będziemy dążyć do ugodowego rozwiązania. Spróbujemy negocjacji. Skorzystamy ze wsparcia psychologa" - mówi Iwona Karpiuk-Suchecka z Krajowej Rady Komorniczej. Na wszelki wypadek na miejscu będą czekać karetki pogotowia, a w szpitalu zapewnione zostaną wolne miejsca.
Nikt nie wie, co się teraz dzieje po drugiej stronie muru okalającego klasztor w Kazimierzu. Siostry wynajęły prywatnych ochroniarzy i zamieniły dom w twierdzę - zabiły deskami okna, wysypały trawniki tłuczonym szkłem. Ponieważ odcięto im prąd, palą w piecach drewnem i prawdopodobnie starymi oponami. Jedynymi widocznymi przejawami aktywności buntowniczek są śpiewy, które dochodzą z sali na parterze, czasem też ktoś zza firanki robi zdjęcia reporterom, którzy próbują wspiąć się na ogrodzenie
-
do anonima i ksawerys
Mam nadzieję że nie będziecie mieć przyjemności z oglądania eksmisji . Ja w całości je popieram , to że sie zamknęły mi nie przeszkadza. Każdy ma prawo do protestu , inni wychodzą na ulice robią dużo szumu. One publicznie nawet słowa nie powiedziały.
My osoby świeckie chcieli byśmy by to się wyjaśniło szybko . A co w Kościele wyjaśniło się szybko cierpliwości. -
dlaczego nikt z tamtych stron ich nie broni,one potrzebuja pomocy ! ludzie pomozcie im ,aby prawda wyszla na jaw!
-
Ja nie wierze ,ze siostry sa w sekcie ! nie wierze w te brednie o rozpuscie ! Gdybym byla rodzicem chocby jednej z nich ,niebio i ziemie bym poruszyla aby prawda wyszla na wierzch! Dlaczego rodzice milcza ??????
-
A czy teraz jak sie niepodporządkowały, to nadal przyjmują w swoje szeregi: mają tam jakąś formację, jakiś porządek dnia, brewiarz, czy ten suspendowany franciszkanin zapewnioa im co dzień niegodną mszę?
-
a jak pozostałe rozprawy???? chyba już koniec i niedługo eksmisje!!! oj bedzie sie działo :):):) będą znów sławne we wszystkich dziennikach
-
one powinne naśladować Chrystusa i dawać świadectwo innym ludziom.To nie jest wspolnota zakonna lecz jakaś sekta.To jest nie do pomyślenia co one robia.
-
do Aspiranta,
Nie wiem skad te insynuacje o ABP. Wielgusie i informacje o Betankach..., Jak na razie przedstawiales nam tu swoja wizje abp. Wielgusa i swoja wizje.. Betanek.. jezeli masz jakies upowaznienia od abp. Wielgusa lub Betanek w Kazimierzu do wypowiadania sie w ich imieniu to daj znac...??? w przeciwnym razie nie truj....d...! -
Dla Aspiranta
Załączam tekst z portalu info.wiara.pl
2007-06-22 13:27:54
Betanki chcą mediacji abp Wielgusa
Gazeta Wyborcza/a.
Byłe betanki w Kazimierzu Dolnym nie zgadzają się na rozmowę z prokuratorem. Ale chcą prosić o pomoc w rozwiązaniu konfliktu arcybiskupa Stanisława Wielgusa - twierdzi w rozmowie z Gazeta Wyborczą rodzic jednej z sióstr.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie wciąż sprawdza czy grupie były zakonnic, które przed ponad dwoma laty zamknęły się w domu należącym do zgromadzenia sióstr betanek w Kazimierzu Dolnym, coś może grozić. Pomoc śledczym zaoferował ojciec jednej z byłych zakonnicy który regularnie bywa w domu w Kazimierzu. Podczas przesłuchania zapowiedział, że poprosi je by zgodziły się porozmawiać z prokuratorem który przyjechałby na miejsce.
W środę - wraz z kilkorgiem rodziców zakonnic - pojechał do Kazimierza. Jeden z nich (imię i nazwisko do wiadomości redakcji GW) powiedział Gazecie w czwartek: - Siostry kategorycznie odrzuciły możliwość rozmowy z prokuratorem. Nie zgadzają się na spotkanie. Twierdzą że konflikt w zgromadzeniu jest wewnętrzną sprawą Kościoła i przez Kościół powinien być rozwiązany.
- Potwierdzam, że jeden z rodziców przekazał nam informację, że siostry nie chcą rozmawiać z prokuratorem. W tej sytuacji pozostaje nam tylko wysłanie im wezwań - mówi prok. Marek Woźniak, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Mimo wszystko liczymy że odbiorą je i stawią się na przesłuchania. Na razie zbyt wcześnie by mówić, co będzie, jeżeli nie stawią się bez usprawiedliwienia.
Wielokrotnie próby mediacji podejmował metropolita lubelski abp Józef Życiński. Betanki nie zgadzały się.
Rodzic dodaje: - One chcą poprosić o pomoc w mediacji duchownego, do którego mają zaufanie. Chodzi o abp Stanisława Wielgusa - niektóre z nich były jego studentkami na KUL. Ufają mu. Próbowały się z nim skontaktować, ale bez skutku. Ale rodzice pomogą dotrzeć do arcybiskupa.
Abp Wielgus, po rezygnacji z funkcji metropolity warszawskiego wkrótce po tym, gdy kościelna komisja historyczna potwierdziła, że współpracował z SB, wrócił do Lublina. Zamieszkał na plebani parafii św. Rodziny. Jej proboszcz ks. Ryszard Jurak powiedział nam w czwartek: - Faktycznie jest tak, że część byłych sióstr to dawne studentki abp. Wielgusa. Stąd on, gdy konflikt się rozpoczął, nie ukrywał swojego zaskoczenia. Abp Wielgus zapytany o propozycję rzekomej mediacji był bardzo zdziwiony. Oświadczył, że nic na ten temat nie wie i kazał przekazać, że szczerze modli się za to, by sytuacja dotycząca konfliktu w Kazimierzu rozwiązała się.
W sobotę Fakt zasugerował, że byłe betanki zamierzają popełnić zbiorowe samobójstwo. Tabloid napisał o listach, które rzekomo otrzymują rodziny zakonnic w których mieszkanki domu w Kazimierzu "żegnają się z bliskimi, zapowiadając rychłe przejście z ciemności do światła". Kiedy sprawą zainteresowała się prokuratura i policja, dziennik przyznał że informacje w artykule są nieprawdziwe.
W środę przesłuchany został zastępca redaktora naczelnego. W czwartek Fakt - na części wydań - przeprosił czytelników i poprosił o wyrozumiałość.
Również w czwartek prokuratorzy przesłuchali jednego z redaktorów dziennika który współpracował przy redakcji sobotniego tekstu. - Potwierdził zeznanie zastępcy redaktora naczelnego o tym, że otrzymali materiał dotyczący betanek od współpracownika z Lubelszczyzny - mówi prok. Woźniak. - Uznali go za wiarygodny a weryfikację rozpoczęli dopiero po tym gdy sprawą zainteresowały się organa ścigania.
Redaktor Faktu zeznał też, że nazwisko "Rafał Marczuk", które widnieje pod tekstem, jest pseudonimem ich współpracownika. Nie ujawnił jego personaliów zasłaniając się tajemnicą dziennikarską. Jarosław Górny, lubelski korespondent Faktu zaprzeczył w rozmowie z Gazetą, by miał cokolwiek wspólnego z publikacją.
- Z naszej oceny nie wynika, publikując ten tekst ktoś popełnił przestępstwo. To raczej sprawa dla Rady Etyki Mediów - dodaje prok. Woźniak.
Fakt przekazał śledczym fotokopię rzekomego listu od zakonnicy z Kazimierza, która był podstawą publikacji.
-
Do Anonima:
Nie wiem skąd te rewelacje o autorytecie abp. Wielgusa u Sióstr Betanek z Kazimierza Dolnego. Tam gdzie Bóg, tam nie ma miejsca na fałsz. Nie sądzę więc, aby Siostry takiej mediacji potrzebowały. A więc abp. Wielgus ma być mediatorem, a księdza, któremu miał szkodzić w RFN, chcą wykomplementować do Polski. Ciekawe, ciekawe... -
Aspirancie
Co sązdisz o tym, że siortry chcą mediacji arcybiskupa Wielgusa? Wyrażałeś się o nim tak niepochlebnie. Popierane przez Ciebie siostry opowiedziały się po jego stronie i uznają go za autorytet. Jak to wyjaśnisz; czy to też objawienie -
No tak: co ma być, to będzie: może sinawet ziemia rozstąpić i pochłonąć całą tą kazimierzowską zawieruchę - coś o takiej legendzie słyszałem o Stopnicy: piekł tam pochłonęło?
"Zatrzaśnięte drzwi mogą być wprawdzie znakiem wstrząsającym dla tych, którzy pozostali za tymi drzwiami, lecz złudzenie, że można by w takiej izolacji więcej zbudować aniżeli we wspólnym działaniu, jest taką samą iluzją jak wyobrażenie sobie Kościoła „świętych" zamiast „świętego Kościoła", który jest święty dlatego, że Bóg daje mu darmo dar świętości." (J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo)
Jeden z badaczy o nazwisku Festinger zaobserwował zaskakującą reakcję na niespełnione proroctwo w jednej z grup ufologicznych (liderka grupy zapowiadała katastrofę kosmiczną, do której nie doszło) – proroctwo nie upadło, ale nastąpił wzrost dynamiki działania grupy, silniejsza propaganda i napływ nowych członków.
W 1972 Józef Zygmunt przeniósł ów „syndrom Festingera” na sektę Świadków Jehowy i opisał 3 reakcje alternatywne związane z niespełnieniem się proroctwa o końcu świata:
1) przekonanie, iż nastąpił tylko błąd w szczególe, natomiast podstawy systemu nie zostały naruszone (a więc niewłaściwe rozeznanie, np. nie ten rok, ale następny lub za 10 lat);
2) reakcja Boga na działanie grupy, np. wspólnota tak się gorąco modliła, że Bóg postanowił zmienić swoje plany;
3) proroctwo realizuje się, ale w inny – duchowy sposób, a fizycznie stanie się to być może za jakiś, nieokreślony, czas.
Inny badacz J. G. Melton opisał zachowanie grupy w sytuacji, gdy proroctwo się nie spełniło tak, jak się spodziewano. Oto kolejne etapy procesu:
1) proroctwo bardzo rzadko upada (rzadko zostaje uznane za fałszywe wewnątrz grupy);
2) następuje spirytualizacja proroctwa – przeniesienie na grunt duchowy (grupa myślała, że Bóg zadziała w sposób fizyczny, a dokonało się to w sposób duchowy);
3) faza „potwierdzenia” – następuje nacisk liderów grupy na zdynamizowanie działalności (także po to, by przezwyciężyć kryzys spowodowany frustracją wśród członków grupy).
To wyjaśnia, dlaczego tzw. wiosna Kościoła o. Romana przybiera ciagle coraz to nowe zaskakujące kształty.
zgadzam się z Tobą, że to niekoniecznie musi być o. Roman. To jednak nie jest istotne. Ponieważ o. Roman jest źródłem kazimierskiego bałwochwalstwa, każda wypowiedź będąca poparciem dla tzw. wiosny musi spełnić wymogi ideologii, stworzonej przez niego. Inaczej będzie zawsze krytykowana i nazywana Kajfaszem, Judaszem itp. A zatem polemizując z xxx-em de facto polemizuję z o. Romanem.
Romanie, a co oznaczają słowa występujące w Dziejach Apostolskich i w listach św. Pawła: diakon, prezbiter, biskup; starszy ("starszych, którzy są wśród was proszę ja, również starszy, paście stado Boże...); dlaczego już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa kilka miast biskupich zdobywa przewodzenie w Kościele Chrystusowym, dlaczego w krótkim czasie biskup Rzymu zyskuje autorytet, tak że w sprawach wiary jego głos jest traktowany jako rozstrzygajacy?
Romanie, zostałeś ochrzczony w takim właśnie Kościele, w takim Kościele zobowiazałeś sie do śmierci żyć w posłuszeństwie ROZUMIANYM JAKO POSŁUSZEŃSTWO BOGU POPRZEZ POSŁUSZEŃSTWO PRZEŁOŻYNYM. Twoje postępowanie jest więc buntem wobec tego, do czego od samego początku wezwał Cię Bóg Ojciec. Jeżeli przyjmiemy Twoją nomenklaturę, owszem, nazwiemy to dojrzewaniem w odwiecznej koncepcji Boga Ojca ("nim przyszedłeś na świat, znałem cię...), ale w tej koncepcji byłeś Romanie zaplanowany przez Twojego Ojca jako franciszkanin, zakonnik, kapłan - jak Twoi współbracia w zakonie św. Franciszka.
Romanie, od kiedy zdradziłeś plan, jaki przygotował dla Ciebie Ojciec niebieski, Bóg pokornie odsunął sie od Twojej kazimierskiej betanii. Miejsce Jezusa, bez wsględu na to, czy to będzie tron, czy krzyż, zająłeś Ty sam.