Anna Ewa Soria,
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (7)
-
DinaCzekam na roztrzygnięcie konkursu i pozdrawiam!
Dina-
brodzureczkaJak to było?... Na świecie ludzie mają zegarki, a w Kazimierzu czas....
Normalnie należy się w takiej sytuacji napinać, ale przecież do Kazimierza jeździmy luzować, więc luzik, kiedyś będą te wyniki...;)
-
-
M.Januszek-Surdacka DK-MNKDSzanowni Czytelnicy Portalu, czytam z zainteresowaniem wpisy Państwa na forum ( jak by na to patrzeć o książkę tu chodzi). Stąd pytanie - czy chcieliby Państwo aby Pani Dorota Gąsiorowska została zaproszona przez nasz oddział? Byłaby to szansa do dyskusji i... okazja wizyty w Kazimierzu dla samej pisarki. Czekam na Państwa podpowiedzi i sugestie.
-
broszurkaPomiędzy 11 lipca, a 5 września czterokrotnie portal publikował artykuły poświęcone tej autorce. Rozumiem, że idea promocji jest intensywna... Może więc propozycja Pani, w świetle komentarzy lekko krytycznych, jest bardzo cenna.
Tak jak pisałam,w pierwszym komentarzu, jeśli się macha flagą, trzeba wiedzieć jaką... Pewnik marketingowy, jakim jest Kazimierz, zobowiązuje do rzetelności, w szczególności w stosunku do mieszkańców tego miasta, jak i jego miłośników.
Mieszkam daleko i przed wiosną nie będę miała możliwości "postąpać po kazimierskim bruku":)), ale relację z takiego ewentualnego spotkania chętnie przeczytam.
Od siebie mam pytanie do autorki o jej poczucie rzetelności właśnie. Czy uważa, że promocja książki jako kazimierskiej, umieszczenie akcji w Kazimierzu, jej zdaniem, nie zobowiązuje do bliższego poznania miasta, albo, jeśli poznanie takie miało miejsce, to do większego wyeksponowania miasta w książce?
I pytanie kolejne, na ile zmieniłaby się fabuła książki, gdyby akcja toczyła się w fikcyjnym mieście, bez skojarzeń z Kazimierzem?
Zadawałam sobie to pytanie podczas czytania i moja odpowiedź brzmi: w ogóle nie zmieniłaby się. Nawiązań do Kazimierza jest tak niewiele i są tak nieistotne dla przebiegu akcji, że spokojnie można by uniknąć związku akcji z Kazimierzem. Jedynym łącznikiem jest odległość od Poznania, ale miast oddalonych o podobną ilość czasu spędzonego przez bohaterkę w samochodzie jest przecież bardzo wiele...
Chętnie dowiem się, co autorka myśli na ten temat. -
OlalaNie jestem przekonana, czy zapraszanie Autorki do Kazimierza jest dobrym pomysłem. Skoro pisząc książkę z Kazimierzem w tle dotychczas nie odczuwała potrzeby wizyty w tym miasteczku, to po co Ją do tego zmuszać. Uważam, że nic na siłę. Ja dojrzeje do takiej decyzji, to przecież droga prosta.
-
Ulka - KazimierzMyślę, że ocena "Melodii..." jest zbyt surowa. Kazimierska jest w niej tylko skorupka - to fakt. Ma ona jednak swoich odbiorców. Poza tym każdy chyba z nas lubi czasem poczytać coś lżejszego, co pozwala się odstresować. I ta książka przecież do takich należy.
-
-
Ulka - KazimierzDrodzy państwo, a kazimierskie powieści? Czy coś wartościowego ukazało się w ostatnim czasie?
-
broszureczkaPamiętam "Dwie połówki jabłka" i "Wąwóz ośmiornicy", chyba tak dokładnie brzmiały tytuły, ale zachwytu nie było. W jednej z nich, albo jeszcze w innej, nie pamiętam teraz, uporczywie promowany był pewien pensjonat z Krakowskiej...
Jak mi się jeszcze przypomni, to dopiszę. -
Ulka - KazimierzW Internecie znalazłam "Trzy połówki jabłka" Antoniny Kozłowskiej. O tym Pani pisze?
-
-
broszureczkaDo Mirabelki:
Dzień dobry.
Oczywiście obie książki przez Panią wymienione mam i znam. "Pelargonie" są cudne. Może dlatego, że krótkie. Zaś "Dwa brzegi...", są również urocze, ale z czasem i kolejnymi stronami zaczęła mnie drażnić chęć autorki, aby wychwalać sukcesy członków swojej rodziny...
Trochę staram się to tłumaczyć i rozumieć, wszak są oni historią Kazimierza, ale jeśli potraktować tę książkę, jako opowieść o Kazimierzu, to watek ten jest, moim zdaniem nadużywany.
Tak naprawdę czekam na historię o wszystkich mieszkańcach Kazimierza, też o tych z murku przy Grodarzu, o tych z tanich czynszówek, co gonią w sezonie za groszem, a potem przeczekują do wiosny i w sklepach kupują na zeszyt, o tych, co im się nie udało i nie mają doktorów ani profesorów w rodzinie. Historie ich życia są trudniejsze, ale przez to ciekawsze może niż te z pułapu 2 tysiące+ na osobę w rodzinie...
Chciałabym książkę o prawdziwym Kazimierzu, w pełnym obliczu, nie ma co udawać, że mieszkają tam tylko ci, którym się w życiu udało... historie tych, którym nie wyszło najlepiej są również historiami o Kazimierzu. Ci ludzie chodzili nad tą samą rzekę, do tych samych sadów, wąwozów i do tej samej szkoły...
A poza tym lubię bardzo "Miasteczko w laserunkach Kazimierz Dolny".-
Mirabelka@broszureczka
"Miasteczko w laserunkach..." też mam i też lubię, a ze starszych pozycji, trudno już dostępnych, polecam jeszcze "Mój Kazimierz" Mirosława Dereckiego. A tak w ogóle, to zgadzam się z Panią całkowicie, chętnie przeczytałabym historie o zwykłych mieszkańcach Kazimierza, także tych, którym się w życiu mniej powiodło. Czytając Pani wypowiedź, przypomniałam sobie film "Dwa księżyce", dla mnie absolutnie genialny, który oglądałam wielokrotnie, i który zawiera m.in. takie właśnie wątki, chociaż czasowo ulokowane w innych czasach. Fajnie by było, gdyby ktoś pokusił się o realizację podobnych historii dla naszych czasów. Ale do tego potrzeba twórców na miarę Kuncewiczowej i Barańskiego...
-
-
broszureczkaKsiążkę przeczytałam. Zła nie jest jak na ten gatunek, bywały gorsze. Przynajmniej wątków więcej niż jeden i stron więcej niż sto... Jeśli Pani Autorka ma zamiar napisać kolejną kazimierska książkę, to powinna, dla poczciwości, jeśli chce epatować Kazimierzem, poznać go bardziej, niż tylko prezentować wiedzę z najkrótszej broszury turystycznej... Tej wiedzy zabrakło, pomimo, że główna bohaterka zasadniczo miała prawie cały dzień wolny i można było ja posłać raz w tygodniu na miasto... spacer na zamek w mokrym podkoszulku nie wystarczy...:)
No to niech Pani Autorka doczyta, a ja pewnie kupie i przeczytam.
wiem, że umiejscowienie akcji w Kazimierzu zwiększa sprzedaż (sama pewnie bym tej książki nie kupiła i nie czytała, gdyby nie Kazimierz w tle), ale uważam, że za takim zabiegiem powinna iść rzetelność.
Jeśli macha się flaga, trzeba wiedzieć jaką....:))))
Pozdrawiam mieszkańców i gości.
Do zobaczenia tu i ówdzie, gdy znów przyjadę "postąpać po kazimierskim bruku"...:))))-
Ulka - KazimierzTeż tak miałam z tą książką. Cały czas podczas lektury sprawdzałam ilość Kazimierza w Kazimierzu. Żałuję, że ci, którzy Kazimierz znają, nie udzielają się literacko...
-
OlalaNiestety, bardzo mało Kazimierza w Kazimierzu, a już tego prawdziwego w ogóle w tej książce brak... Zachęcam Autorkę do samodzielnego odkrywania uroków tego miasteczka...
-
-
BarbaraZnowu grafomaństwo i "stąpanie" po kazimierskim bruku.
-
Ulka - KazimierzChętnie poczytam coś innego kazimierskiego wydanego w ostatnim czasie. Co Pani poleci?
-
MirabelkaDla mnie "Dwa brzegi ponad tęczą" Ewy Pisuli-Dąbrowskiej" oraz "Pelargonie" Zofii Mitosek, chociaż są to pozycje już sprzed kilku lat, są to książki które niezmiennie oddają prawdziwy klimat i atmosferę Kazimierza. Czytam je po kawałku, refleksyjnie śledzę opisywane historie, po jakimś czasie wracam do wybranych fragmentów, staram się podążać ścieżkami i odnajdywać najciekawsze miejsca opisywane w poszczególnych rozdziałach. Te książki daję w prezencie moim przyjaciołom, żeby tak jak ja, zakochali się w Kazimierzu:-) Polecam!
-
Dina