Anna Ewa Soria,
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (5)
-
Ulka - Kazimierz@Mirabelka: Co to znaczy dobra książka? Taka, która otrzymuje nominację do Nike? Czy taka do poczytania w letnie popołudnie na kocyku? Taka, którą się smakuje porcjami, bo więcej na raz nie można? Czy taka, którą się pochłania w dwa wieczory? Są książki takie i takie. A że Kazimierz nie ma szczęścia do Prusa i swojej "Lalki"? Cóż... Ma Kuncewiczową :-)
-
Mirabelka@ Ulka
Masz dokładnie rację, a Kuncewiczowa dla Kazimierza to skarb☺ Chodziło mi o to, że książka z Kazimierzem w tle powinna mieć to coś, za co kochamy go wszyscy, tę specyficzną atmosferę, którą można tylko samemu poczuć chodząc jego zaułkami i odkrywając coraz to nowe wąwozy, tę atmosferę, za którą się tęskni po powrocie do domu.
-
-
MirabelkaNie jestem Kazimierzanką, ale od lat spędzam tu kilka tygodni w roku i kocham to miasteczko bardzo. Również ubolewam nad postępującą w nim komercją, ale rozumiem, że nie jest skansenem.
Co do osadzania akcji książek właśnie w Kazimierzu uważam, że jest to zdecydowanie moda i chwyt marketingowy. Po prostu autorzy wykorzystują fakt, że Kazimierz ma tak wielu miłośników, którzy - można się spodziewać - z sympatii do tego miejsca, pragnąc przywołać mile wspomnienia, kupią taką książkę. Czytelnicy są więc zapewnieni. Nie byłoby jednak w pisaniu takich książek nic złego, gdyby były one po prostu dobre! Ale jakoś nie mogę uwierzyć, że można napisać dobrą książkę dziejącą się w Kazimierzu, będąc w nim raz jeden, w dodatku w dzieciństwie!, a całą wiedzę czerpać z internetu czy z innych książek. Autor ma oczywiście prawo do fikcji literackiej, ale atmosfera i klimat miasteczka powinny być autentyczne, a tych próżno szukać w źródłach wtórnych. -
Ulka - KazimierzKształt Kazimierza tworzą "krzaki" i "ptaki", czyli miejscowi i przybysze. Istotą jest stawanie się, a nie trwanie w stanie niezmiennym. To nie skansen, bo i skansenem, który zamyka się jednak o określonej porze i idzie się do domu, być nie może. A jaki bedzie to kształt, to juzod nas - od dyskusji i sporów - zależy.
-
pijany znad GrodarzaBardzo trafnie.
-
-
Mieszkaniec urodzony w KazimierzuChyba większość z nas Kazimierzaków wspomina Kazimierz ten sprzed lat, nie zarażony "postępem" architektury zmieniającej charakter i ducha tego miejsca. Książki nie czytałem, ale chętnie po nią sięgnę. Trzeba robić wszystko aby zachować tą cenną specyfikę jakże wspaniałego miejsca. W czasach radykalnej ekonomizacji jest to szczególnie trudne. Strach pomyśleć jak nasze miasteczko będzie wyglądało za, chociażby, pięćdziesiąt lat...
-
StefkaPrzeczytałam książkę kilka dni temu . Urodziłam się w okolicy Kazimierza Dolnego i bywam w nim bardzo często . Nie jestem entuzjastą pisania sztucznie wymyślonych historii osadzonych w miejscach , które właściwie są obce autorowi , co doskonale czuć w książce. Trochę przykro , że zaczyna się "moda" na Kazimierz w takim komercyjnym stylu . Chyba wszyscy , którzy go znają i cenią , chcą by pozostał prawdziwy jak wtedy , gdy nie było bulwaru nad Wisłą i hoteli spa...Ja taki kocham najbardziej .
Co do osadzania akcji książek właśnie w Kazimierzu uważam, że jest to zdecydowanie moda i chwyt marketingowy. Po prostu autorzy wykorzystują fakt, że Kazimierz ma tak wielu miłośników, którzy - można się spodziewać - z sympatii do tego miejsca, pragnąc przywołać mile wspomnienia, kupią taką książkę. Czytelnicy są więc zapewnieni. Nie byłoby jednak w pisaniu takich książek nic złego, gdyby były one po prostu dobre! Ale jakoś nie mogę uwierzyć, że można napisać dobrą książkę dziejącą się w Kazimierzu, będąc w nim raz jeden, w dodatku w dzieciństwie!, a całą wiedzę czerpać z internetu czy z innych książek. Autor ma oczywiście prawo do fikcji literackiej, ale atmosfera i klimat miasteczka powinny być autentyczne, a tych próżno szukać w źródłach wtórnych.