Skomentuj
Dodane komentarze (7)
-
hmmmmmmm przystanek, poczakalnia, mala gastronomia, informacja turystyczna. ciekawe jak sie to wszystko tam zmiesci ?? :P
-
jestem zadowolona ze w koncu cos sie dzieje w malenkim ale pieknym miasteczku nad wisla:)
-
Hehehe, rzeczywiście, nie zwróciłem zupełnie uwagi na datę :)
Cieszę się że coś się robi, ale uważam poprostu że to za mało ale za to za bardzo spektakularnie. O remoncie chodników mówi się od dawna - dlaczego więc wybrano akurat czas festiwalu? Wyobraź sobie drogi rogalu jeszcze taką sytuację: rano wstałem i wyszedłem do sklepu a tu przed samą bramą wejściową do zawodówki grupa robotników rozstawiła płotek i zabiera się za wymianę kilka kostek wokół studzienki telekomunikacyjnej. Przytaszczyli wielką szlifierę, agregat, podłączyli wszystko i zaczynają rżnąć płytki. Obok przechodzą tłumy ludzi w kierunku namiotów, po sąsiedzku stragany z orzeszkami, watą, żelkami, namiot z książkami, starociami a tu wielka kurzawica! Gość od książek wyleciał i prosi żeby robili ostrożniej, że dlaczego akurat teraz? Pyta i denerwuje się dlaczego w tej chwili muszą to robić. A dowcip cały polegał na tym, że pan "burmiszcz" dzień wcześniej przechadzał się dumnie po szkole w błyszczącym gajerku i dopiero wtedy zauważył szpary przy studzience. Dwa metry od studzienki były wystające grube druty po usuniętym dawno słupie energetycznym- mnóstwo próśb, monitów o ich usunięcie, miesiące przypominania... i nie można było ich usunąć pomimo że nadepnięcie groziło przebiciem stopy na wylot. Aż tu nagle okazuje się, że festiwal i tysiące gawiedzi to taka magiczna różdżka- pstryk i już się robi.
Uwierz, nie doszukuję się drugiego dna - poprostu pan 'burmiszcz' to nie jest gospodarz godzien naszego miasta, on nie robi, on najwyżej udaje że coś robi, szuka tylko poklasku, pokazów. Z imprezy na imprezę, z otwarcia na otwarcie, z koncertu na koncert... Tak też trzeba, ok, ale przede wszystkim trzeba pracować dla miasta, kombinować, knuć jak zdobyć kasę, promować, dbać, słuchać, patrzeć i reagować na problem szybciej niż głos który go głośno wypowie- tego 'burmiszczowi' brak. Figurant? Może zbyt mocne słowo.. ale coraz bardziej do niego pasujące.
Pozdrawiam,
i proszę nie żywić do mnie uraz - to tylko moje prywatne zdanie na ten temat. -
'Zegarkowy' masz typowe dla wielu Polaków ciągoty doszukiwania się w zdarzeniach drugiego dna. Pomyśl pozytywnie, nie ważny jaki jest termin , tylko że coś się dało zrobić. Pamiętasz, taka anegdotka była odnośnie rozpoczynania pracy: że rano to rosa, w południe to gorąco ,a wieczorem komary kąsają. Tak czy inaczej , nie da rady wziąć sie do pracy. Bo festiwal, bo wakacje , bo dzień targowy, bo,bo bo. Twój post pisałeś trzynastego, pomyślałes o tym?
Nie rozumiem Twojej frustracji faktem, że burmistrz tym się chwali. Ma przecież do tego prawo, ja też jestem dumny nawet z tych małych dokonań. Na wizerunek naszego miasta składają się również rzeczy drobne. -
Prace "ruszyły ostro" własnie podczas festiwalu- żeby pan burmiszcz (pomyłka zamierzona bo tak kiepskiego burmistrza to Kazimierz dawno nie miał) mógł pełną gębą się chwalić że siędużo z mieście robi.... No i oczywiście chodniki od przystanku do Nadwiślańskiej też teraz trzeba było rabić - ani później ani wcześniej, tylko wtedy gdy ludzi najwięcej...
-
O której godzinie odjeżdza autobus do Jumy?
-
rychlo w czas... pamietam tekst na tym portalu, gdzie przedstawiciele wladz obiecywali, ze obiekt oddany bedzie na poczatku sierpnia'08 - przed festiwalem filmowym. mogli juz zostawic te wiaty - przynajmniej do konca wakacji...
Cieszę się że coś się robi, ale uważam poprostu że to za mało ale za to za bardzo spektakularnie. O remoncie chodników mówi się od dawna - dlaczego więc wybrano akurat czas festiwalu? Wyobraź sobie drogi rogalu jeszcze taką sytuację: rano wstałem i wyszedłem do sklepu a tu przed samą bramą wejściową do zawodówki grupa robotników rozstawiła płotek i zabiera się za wymianę kilka kostek wokół studzienki telekomunikacyjnej. Przytaszczyli wielką szlifierę, agregat, podłączyli wszystko i zaczynają rżnąć płytki. Obok przechodzą tłumy ludzi w kierunku namiotów, po sąsiedzku stragany z orzeszkami, watą, żelkami, namiot z książkami, starociami a tu wielka kurzawica! Gość od książek wyleciał i prosi żeby robili ostrożniej, że dlaczego akurat teraz? Pyta i denerwuje się dlaczego w tej chwili muszą to robić. A dowcip cały polegał na tym, że pan "burmiszcz" dzień wcześniej przechadzał się dumnie po szkole w błyszczącym gajerku i dopiero wtedy zauważył szpary przy studzience. Dwa metry od studzienki były wystające grube druty po usuniętym dawno słupie energetycznym- mnóstwo próśb, monitów o ich usunięcie, miesiące przypominania... i nie można było ich usunąć pomimo że nadepnięcie groziło przebiciem stopy na wylot. Aż tu nagle okazuje się, że festiwal i tysiące gawiedzi to taka magiczna różdżka- pstryk i już się robi.
Uwierz, nie doszukuję się drugiego dna - poprostu pan 'burmiszcz' to nie jest gospodarz godzien naszego miasta, on nie robi, on najwyżej udaje że coś robi, szuka tylko poklasku, pokazów. Z imprezy na imprezę, z otwarcia na otwarcie, z koncertu na koncert... Tak też trzeba, ok, ale przede wszystkim trzeba pracować dla miasta, kombinować, knuć jak zdobyć kasę, promować, dbać, słuchać, patrzeć i reagować na problem szybciej niż głos który go głośno wypowie- tego 'burmiszczowi' brak. Figurant? Może zbyt mocne słowo.. ale coraz bardziej do niego pasujące.
Pozdrawiam,
i proszę nie żywić do mnie uraz - to tylko moje prywatne zdanie na ten temat.